Order Of Knight's That Say NI!

NI!


#1 2008-10-27 11:10

wasyl

NI!

Zarejestrowany: 2007-08-22

War totalny odjazd. Made by wasyl

Oto początek sagi moich opowieści stworzonych z nudów i dla jaj.


2 lata po pladze Przymierze ludzi, elfów oraz krasnali żyło w przekonaniu że to co najgorsze mają już za sobą, ale jakże się mylili. Zło obmyślało już nową demoniczną taktykę zniszczenia wszelkiego dobra. Wszystko zaczęło się od niewinnego sabotowania fabryk produkujących papier toaletowy. Wszyscy myśleli że to jest nic nie groźnego, ale jakże się mylili, to był dopiero początek wszechobecnej anarchii oraz zła. Gdy faza zniszczenia tychże fabryk dobiegła końca, demoniczni bogowie postanowili przystąpić do fazy drugiej. Nagle na całym znanym kontynencie zaczęły powstawać mini bary z meksykańską żywnością. Nie były tam przestrzegane zasady bhp, mięso było przeterminowane, ale że bary te serwowały niezwykłe tanie dania to ludzie chodzili tam. A każdy kto zjadł tamtejsze jedzenie dostawał nagłego napadu sraczki i wypróżniał wszystko co zjadł w ostatnim tygodniu. Tak więc wysocy monarchowie nie przeczuwający totalnej katastrofy jaka ma się zdarzyć pozwalali tym barom się rozwijać. Tak więc ludzie jedli w tych barach i po paru minutach oddawali wszystko co zjedli i słabli z każdym dniem, wiadomo jak człowiek nie zje czegoś odżywczego staje się coraz słabszy. Do tego zaczął dochodzić kryzys braku papieru toaletowego co najmocniej odczuły elfy a najsłabiej krasnoludy (chodzi plotka po krasnoludzkim kraju że tamtejsza 1 rolka papieru toaletowego starczała im na parę stuleci). Tak więc papier stawał się coraz droższy, a normalne jedzenie było robione chyba tylko na dworach królewskich. Z powodu braku papieru toaletowego zawiązała się walka ludzi z elfami o ostatnie składy tegoż papieru. I przymierze zawarte między 3 rasami zaczęło powoli przeradzać się w walki. Tylko krasnoludy nie brały udziału w walkach z powodu niepotrzebności tego artykułu. Plan złych demonów przeszedł ich najśmielsze oczekiwania. Ludzie i elfy walczyły zażarcie i nikt już nie mógł tego powstrzymać. Czy przybędzie ktoś kto uratuje ten świat przed zapadnięciem w o otchłań zła? czy powstanie jakiś bohater który uratuje nas? cóż czas pokaże.




Jeżeli mam dalej tworzyć tą opowieść to napiszcie. A jeżeli nie to nie będę pisał^^




Widzę że brak jest komentarzy negatywnych dlatego daję drugą część niezwykłych opowiadań.
Za stworzenie pierwszej części opowieści chciałbym podziękować medykowi który udzielił mi paru rad w sprawie powieści oraz eolenowi który przyczynił się do powstania tej powieści.


DRUŻYNA:


Po rozpoczęciu się tych walk. Jedna z mocniejszych gildii krasnali doszła do wniosku, że te działania są z góry zaplanowanym aktem sabotażu przez siły zła i postanowiły przeciwdziałać temu co się teraz dzieje. Dlatego wysłały listy do gildii "pijanych krasnali", ludzkiego zakonu "białego kucyka", oraz do elfiej organizacji "Samsięobroń". Po wielu rozmowach toczonych przez mistrzów tych organizacji, zgodzono się do wniosków:
1) skończyła się wódka, trza kogoś wysłać po kolejne zapasy,
2) trza wysłać drużynę która uratuje ten świat.
Tak więc, gdy zapasy szlachetnego trunku się odnowiły, każda z organizacji wybrała po 1 członku, który będzie w składzie drużyny. I wybrano
Gildia pijanych krasi wybrała Eola, który nigdy nie był trzeźwy dłużej jak 5 minut oraz posiadał magiczne moce takie jak: wyczuwał każde zapasy wódki na odległość 5 km, potrafił rozwalić wszystko co go dzieliło od tegoż trunku. Przy okazji miał największy pistolet z całej gildii (był to magiczny pistolet, którego moc nie została w pełni zrozumiana) oraz parę innych zdolności których wolał nie ujawniać.
Gildia zakonu kucyka wybrała Wasyla rycerza znanego, tym że zawsze się mylił. Po prostu geniusz był w tym każdą jego decyzję robiono na opak co zawsze wychodziło wszystkim na dobre. Jego mocami magicznymi były: moce 4 żywiołów, zdolność zniszczenia małego obiektu oddalonego o 10 metrów od niego, oraz posiadanie runicznego miecz (niby na runach jest wypisane "chcesz wpierdol?") co czyni go mocnym jak diabli.
Elfie organizacja wybrała Władimira, który łukiem potrafił ubić wszystko co się rusza (legenda głosi że kiedyś rozwali 1 strzałem 20 demonów). Elf ten też posiadał moce magiczne, których nikt nigdy nie widział, a którymi ten elf się ciągle chwali.
Tak więc drużyna, która była w komplecie zaczęła myśleć co by tu ze sobą zabrać. Po 3 godzinach jak Eolowi wyperswadowano zabranie 1000 l wódki, drużyna wyruszyła. Czy powiedzie im się uratowanie świata? To już zależy od przeznaczenia.

naczelny skryba napisał:

interpunkcja poprawiona... prawie
ale powtorzen nie bede poprawial to niech autor se skrybie

3 część sagi mej.


          Pierwszym zadaniem drużyny było zbadanie miasta o nazwie Interkum. Tam powstał pierwszy bar z meksykańskim żarciem. Drużyna miała sprawdzić kto go postawił i zniszczyć go.
           Tak więc drużyna wyruszyła. Dni mijały im beztrosko i podróż prawie wszystkim się dłużyła (oprócz eola który prawie nic z niej nie pamiętał). Po 3 dniach podróży dotarli do miasta ciemną nocą. niestety strażnik nie chciał ich wpuścić do środka ponieważ bał się że to są bandyci. Bohaterom kończył się zapas wódki i eol gdy się o tym dowiedział postanowił przedrzeć się do miasta za pomocą jednego z ukrytych talentów krasnala. Eol podszedł do konia zdjął swoją zbroję i założył luźne portki na szelkach które miały na tyłku klapkę którą można było otwierać. Wasyl i Władimir nie wiedzieli o co chodzi eolowi dopóki ten nie wyjaśnił im że to jest strój starożytnych krasnali którzy drążyli tunele (starożytne krasnale żyły pod ziemią i nie znały się zbytnio na narzędziach, swoje tunele robiły w taki sposób że pożerały ziemie ona przechodziła przemiany w super szybkiej przemianie w żołądku i wychodziły przez klapkę, inne krasnale brały tą papkę i wyrzucały ją na powierzchnię) Wasyl i Władimir nadal nie kumali o co chodzi eolowi. Eol lekko wkurzony ściągnął klapkę z spodni zjadł puszkę starej fasolki, została ona szybko przemieniona w żołądku na pierda, i eol puszczając go wzbił się w powietrze niczym rakieta, ale jak wiadomo krasie są stworzone do chodzenia pod ziemią a nie do latania i nasz mały bohater przywalił w mur po 5 próbie lotu w końcu krasnal przeskoczył ten zbitek cegieł. Pobiegł szybko do bramy i ją otworzył. Gdy nasi bohaterowie weszli do miasta postanowili się czegoś napić w pobliskiej karczmie. Niestety nie wiedzieli oni że legion zła postanowił im przeszkodzić w misji i już wysłał jedną ze swych armii aby zniszczyła miasto i zniewoliła drużynę.
            Ale wróćmy do naszych bohaterów. Chlali sobie oni w karczmie i szukali czegoś do jedzenia. Gdy się dowiedzieli że jedzenie mogą dostać tylko w barze z meksykańskim żarciem. Mimo że byli bardzo głodni i tak tam nie poszli jeść oprócz eola który jako krasnal musiał dużo zjeść. Gdy eol kończył jeść armia zła napadła na miasto. Każdy z członków drużyny pobiegł w strategiczne dla obrony miejsce: Władimir do najbliższej wieży obronnej, wasyl na mury miasta a eol do toi toi, gdzie wkrótce się okopał. Walka była zażarta ludzie z wioski padali jak muchy a władimir i wasyl wycofywali się powoli w głąb miasta, tylko eol nie wycofywał się i dzielnie bronił swego strategicznego punktu obrony. Napastnicy wkrótce opanowali całe miasto i wasyl oraz Władimir się poddali a wkrótce i z toi toia wysunęła się biała Chorągiew. Nasi bohaterowie dostali się do więzienia pod miastem czy uda im się uciec i odnaleźć inny sposób uratowania świata?





          Gdy Nasi bohaterowie znaleźli się w więzieniu Władimira opanował dziwny szał, okazało się że nienawidzi tak brudu panującego w więzieniu że popełnił samobójstwo łamiąc sobie kark. Wasyl i Eol zaczęli myśleć z skąd tu wziąść nowego członka aż zauważyli w kącie celi innego elfa okazał się nim Neil który opanował perfekcyjnie sztukę gotowania oraz strzelania z łuku w kaczki. Od biedy Wasyl i eol wzięli do drużyny Neila. I zaczęło się obmyślanie planu ucieczki, gdy w końcu uradzili wszystkie możliwe ucieczki, wyszło im że jedynym najbezpieczniejszym sposobem może być zrobienie podkopu przez krasnala a reszta drużyny będzie szła za krasnalem odgarniając to co kraś wydalił z siebie.
           Ucieczka udała się znakomicie, nasi bohaterowie wyszli cało ale lekko śmierdzący i brudni. nasi bohaterowie nie wiedzieli co zrobić aż w końcu Neil podsunął im pomysł żeby poszli do świątyni starożytnego boga zwącego się "Domestos" i tam spytali się go o pomoc. Jako że Neil znał jako jedyny drogę to poprowadził drużynę do tej świątyni. Gdy już tam dotarli bóg na nich czekał, wiedział co od niego chcą i od razu przeszedł do sedna sprawy. Że pomóc im tylko może jeżeli wybiorą jedno z 2 wyzwań:
1) utrzymanie Eola w stanie trzeźwym przez 15 minut
2) zgładzenie niepokonanego smoka
          Drużyna wybrała zadanie bardziej realne, I tak wyruszyli aby zabić tegóż smoka. Bohaterowie podróżowali przez pola,  lasy, góry aż w końcu dotarli do siedziby Smoka. Przed wejściem do olbrzymiej groty uradzili że zabiją smoka gdy ten będzie spał. Ale nie wiedzieli że smoczy zmysł alarmuje smoka o każdym poruszeniu, nawet gdy ten śpi.
         Smok od razu ich wyczuwając wzbił się w powietrze i zaczął razić ich ogniem. Ani kule ani strzały nie dosięgały go. W końcu Eol się wkurwił wiedząc że nie ma czasu na zmianę swoich opancerzonych spodni na lekkie spodnie. Ściągnął swoje opancerzone spodnie, na ten widok wszyscy odwrócili głowy nawet smok. Eol zjadł parę puszek fasoli, I pomknął na pierdach w powietrze jak strzała, smok był tak tym zdziwiony że nie zrobił uniku, Eol podleciał do niego z ogromną prędkością i z wysuniętą prawą ręką. Gdy przypierdolił smokowi Prosto w pysk tego odbiło w stronę ściany,Eol poleciał za smokiem i zaczął go naparzać swoimi pięściami. Wasyl i Neil zasypywali go wtedy strzałami. Wszystkim zdawało się że bitwa szybko się zakończy ale nie przewidzieli że smok ma jeszcze dość sił aby uderzyć Eola ogonem. Eol gdy oberwał grzmotnął strasznie w ziemię, a członkowie drużyny widząc że smok nadlatuje do Eola myśleli że umrze on szybka i chwalebną śmiercią. Ale nie, Eol miał jeszcze 1 broń w zanadrzu. Kraś wypiął tyłek, uruchomił ostatnie rezerwy powietrza w sobie i uruchomił ostateczną obronę krasi zwącą się "totalną zagładą". Pierd był tak mocny że smoka z straszną siłą odrzuciło w stronę półki skalnej gdzie już nie dał rady powstać. Członkowie drużyny musieli uciekać szybko z groty, Ponieważ nie dało rady tam wytrzymać. Gdy grota wywietrzała wrócili i na znak zwycięstwa wzięli głowę smoka. Czy nasi bohaterowie zbliżają się do końca podróży? Czy dowiedzą się z kim przyjdzie im walczyć?

Ależ nie. Domestos jak zobaczył głowę smoka postanowił wykorzystywać naszą dzielną drużynę do własnych celów. Ale że chwilowo nie miał dla nich zadań to powiedział im że ich zawiadomi jak czegoś będzie potrzebował. Drużyna lekko się wkurzyła ale musiała przystać na warunki jakie postawił domestos. Bóg ten w swej dobroci postanowił przeteleportować ich do najbliższego miasta aby mogli jakoś miło spędzić czas. A że akurat nadchodziły święta bożego narodzenia to nasi bohaterowie po przeteleportowaniu mieli mnóstwo spraw na głowie.
Neil postanowił zrobić doskonały posiłek wigilijny i biegał po sklepach kupując wciąż nowe specjały i przyprawy
Wasyl poszedł odwiedzić przyjaciół których dawno nie widział
eol postanowił schlać się jak świnia i kupić dużo wódki na wigilię.
I tak nasi bohaterowie doczekali się wigilii. Podczas kolacji wigilijnej przy suto zastawionym stole odbyły się pieśni religijne i takie tam. Potem nastało wielkie czekanie na mikołaja. Każdy z bohaterów zostawił dla mikołaja prezent
Neila parę ciastek czekoladowych i mleko
Wasyl to co miał zostawić to zjadł
a eol zostawił szklankę wódki i ogórka na przegrychę
w nocy kiedy eola kac obudził, usłyszał dziwny hałas. Myślał że to ktoś się włamał, idzie do pokoju z choinką patrzy a tu mikołaj, eol niewiele mysląc biegnie po jakąś flaszkę żeby gościa przywitać. Mikołaj też niebiedny i też parę flaszek miał.
Chłopaki tak przez całą noc balowali a nad ranem gdy wasyl i neil się obudzili i pobiegli po prezenty pod choinką zobaczyli tylko eola który najebany w cztery dupy leżał i czekał następnego roku żeby z mikołajem imprezę powtórzyć.


Część następna pod tytułem "uratowanie księżniczki Dorii"


I tak święta się skończyły naszym bohaterom zaczęło się nudzić. I czekali na nastepną misję, czekali...
aż w końcu po paru dniach Domestos znalazł dla nich zadanie. Otóż zlecił im uwolnienie legendarnej księżniczki uwięzionej w grocie szalonego gnoma. Bohaterowie jak tylko dostali namiary na tą grotę to wyruszyli od razu. Podróż mijała im bez większych przygód aż do samego kanionu zdrady. Gdzie każda rzecz w jednej chwili wyglądała na skałę a w następnej na demona atakującego cię. Gdy nasi bohaterowie dojechali do tegoż kanionu eolowi już na samym wejściu zachciało się siusiu. Pobiegł za skały żeby się odlać i gdy tak sobie sikał nagle skała zamieniła się w piekielnego psa wojny.Eol od razu jak to zobaczył zaczął myśleć co tu w tej sytuacji zrobić. Zdziwienie zwierzęcia było wielkie gdy ujawniło się a ten krasnal nadal sobie sikał w niego i nic sobie nie robił z jego demonicznego wyglądu, zwierzę te wpadło w wściekłość  i skoczyło na eola. jakież było zdziwienie eola gdy jego sprytny plan obsikania piekielnego psa na  śmierć nie dość że się nie powiodło to jeszcze spowodowało nagły wzrost agresji tegóż zwierzęcia. I tak zawiązała się bohaterska walka między tymi dwoma tytanami. Któż zwycięży? w tej heroicznej bitwie?

Nagle eol wpadł na na szatański pomysł. Postanowił użyć innej tajnej broni wobec wroga. Gdy  piekielny pies poczuł zabójcze chuchnięcie eola to padł od razu nieprzytomny i nigdy już się nie podniósł. Eol jakby nic się nie stało podniósł się, otrzepał i wypił 0,5 krasiowej wódeczki. I tak nasi bohaterowie mogli wyruszyć dalej. Podróż mijała im bez większych przygód (tu jakiś goblin wyskoczył, gdzie indziej troll) gdy dodarli do już do groty napotkali zamknięte wejście i napis "musicie wytężyć cały swój intelekt alby otworzyć te magiczne wejście". Nasi bohaterowie jak tylko przeczytali ten napis już wiedzieli że są w dupie. Żaden z nich nie był za mocny w dziedzinie mądrości. I tak myśleli dzień, dwa jak otworzyć te drzwi (i pewnie myśleli by i 100 lat jak wejść). Aż gnom schowany w grocie się wkurwił i sam otworzył wrota aby stoczyć z nimi walkę. Wasyl chciał mu przygrzmocić swoim mieczem ale nawet nie dobiegł do goblina jak ten mu się złamał. Neil próbował dziada strzałami zabić ale równie dobrze mógłby kamyczkami napierdalać w czołg. A eolen to pijany leżał i miał w dupie to całe ratowanie. Gnom śmiejąc się zaczął bić najpierw wasyla a potem neila którzy ledwo żywi postanowili ratować się ucieczką. Nasi bohaterowie zdołali jakoś uciec zaczęli sobie opatrywać wszystkie rany i myśleć jak tu pokonać tego goblina. Czy uda im się dokonać tego chwalebnego czynu? cóż czas pokaże

Ostatnio edytowany przez wasyl (2009-07-12 10:39)

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.asg-lubliniec.pun.pl www.kohuni61.pun.pl www.nonsensecrew.pun.pl www.narutoforshinobi.pun.pl www.usa.pun.pl